Ja pracuję, piorę, sprzątam, gotuję, robię lekcje z dziećmi, wożę je tu i tam… Tak bardzo się staram!
I ona tu biadoli i płacze, ręce załamuje, jak moja babulinka – nieboszczka, w fartuchu i chustką na głowie.
Czy kiedykolwiek powiedziałaś tak do swojego partnera? A może zdarzyło się, że tak pomyślałaś, bo może na wypowiedzenie tego na głos zabrakło Ci odwagi?
Mężczyźni mają nieco inną wersję tego zdania, która brzmi:
To wszystko, co robię, to dla Was! Żeby Wam dobrze było.
Nadyma się i ciśnienie mu skacze. Gorąco go oblewa. Pojawia się nieodparta chęć, by trzasnąć drzwiami i „na ryby wyjechać”.
Często słyszę takie słowa, kiedy pracuję z parami. Przerzucają się takimi zdaniami.
To nic innego, jak skupianie się na udowadnianiu, kto robi więcej i kto wkłada więcej do relacji. To zwykła słowna przepychanka.
Zobaczmy, co jest pod słowami
Zostaw słowa. O co tu tak naprawdę chodzi?
Z pewnością chodzi tutaj o docenienie. Każda ze stron coś wnosi i potrzebuje docenienia.
Chodzi o poczucie, że to, co robisz jest widziane, jest ważne i potrzebne. I choć powinniśmy sami mieć tego świadomość i doceniać siebie, to i tak chcemy, aby w jakichś słowach zostało to wyrażone również i przez tę drugą stronę.
Czasem prostym „dziękuję”, czasem pochwałą pysznego obiadu, a czasem…. nicniemówieniem i daniem czasu dla siebie.
Kobiety lubią słowa, a mężczyźni ciszę i spokój, czyli wyjazd „na ryby”.
I co z tym dalej zrobić?
Po pierwsze: nie rzucaj w nikogo gorącym kartoflem pt. Bo ja się tak staram i To wszystko dla Ciebie.
Gdy ktoś we mnie rzuca kartoflem, to mam chęć mu go odrzucić i… robię to.
Odbieram te słowa jako pretensję, a nie prośbę o bycie docenionym.
Po drugie: przestań się licytować kto robi i daje z siebie więcej. Bo jak to niby zmierzyć?
Zważyć? Przeliczyć? Procentowo? Wprost proporcjonalnie? A może statystycznie?
Po trzecie: zastanów się, czego tak naprawdę chcesz. Dotrzyj do swojej prawdziwej intencji. Zapytaj siebie: O co mi tak naprawdę chodzi? A potem powiedz na głos to, co pojawiło Ci się w głowie, w odpowiedzi na to pytanie.
Chcę usłyszeć, że doceniasz, jak bardzo się staram, kiedy robię to, i to, i to.
I potrzebuję usłyszeć od Ciebie taki komunikat: Widzę, ile robisz – dziękuję Ci.
A potem mnie przytul. – Ona
Jest mi trudno słyszeć, że „nic nie robię, nie angażuję się i jestem ciągle zmęczony”. Pracuję tak dużo, bo chcę zapewnić Wam to, czego potrzebujecie.
Jestem zmęczony i chcę, żebyś mi tego nie wypominała.
Czy możesz dać mi godzinę dla siebie, kiedy przyjdę z pracy? – On
Po czwarte: na początku warto ustalić, co kto będzie wnosić do relacji.
To coś, czego ludzie zazwyczaj nie robią.
Zamiast tego radośnie myślą, że:
To oczywiste i niczego nie trzeba ustalać!
lub
Jakoś to będzie…
lub
Będzie tak, jak u mnie w domu.
Takie rzeczy się ustala i o nich rozmawia. O tym, jak sobie to wyobrażamy i co na ten moment będzie dla nas dobre.
Po piąte: potrzeby się zmieniają, okoliczności się zmieniają i…. my się zmieniamy. Musimy co jakiś czas rozmawiać o tym, co już nas nie satysfakcjonuje i czego teraz chcemy.
Jeśli tego nie robimy, to…. rzucamy w siebie gorącym, słownym kartoflem.
Po szóste: idź i rozmawiaj o tym od razu, w momencie, kiedy poczujesz, że pojawiło się coś, co już Ci nie odpowiada. Jeśli tego nie zrobisz zakopiesz to pod dywan.
Nikt za Ciebie tam nie posprząta, a prędzej czy później będzie taka potrzeba. Im dłużej czekasz, tym więcej w Tobie trudnych emocji. A im więcej emocji, tym trudniej się spotkać.
Zastanów się… w jaki sposób doceniasz innych? I jak prosisz o docenienie?
Podziel się w komentarzu swoim doświadczeniem lub opinią.
Ściskam z serca,
M.
Twoja relacja kuleje, od dawna się nie rozumiecie i mijacie, a może jesteście na skraju rozstania? Jeśli mimo to nadal chcecie być razem i zależy Wam na naprawie Waszej relacji – umów się ze mną na konsultację.
Dzięki pracy ze mną ponownie zaczniecie się wspierać, rozumieć, mieć wspólne cele i będziecie mieć szansę na powrót do szczęśliwej relacji.